sobota, 14 grudnia 2013

Świąteczne śledzie piernikowe

Dla tych, którzy lubią ekspresowe potrawy również na święta, proponuję szybkie śledzie o słodko - korzennym smaku... piernikowym. Pachną i smakują mega świątecznie :)  Koniecznie spróbujcie! 



SKŁADNIKI (na ok 25 dag śledzi):

25 dag filetów śledziowych solonych ledzie należy wypłukać, zalać zimną wodą i wstawić do lodówki na 3-4 godziny do wymoczenia)
1 cebula 
2-3 łyżki rodzynek
150 ml oleju rzepakowego
1 łyżka białego octu winnego (na 150 ml oleju)
2 łyżeczki przyprawy do piernika (wybrałam taką, która ma w składzie cukier, cynamon, goździki, kakao, kolendrę, ziele angielskie i gałkę muszkatołową; nie obawiajcie się cukru ani kakao, świetnie podkręcają smak śledzi!)
świeżo zmielony czarny pieprz

WYKONANIE:

Wymoczone śledzie osuszamy i kroimy w około 2,5 cm paski. Cebulę kroimy w cienkie półplasterki, wkładamy do miseczki i zalewamy wrzątkiem. Po kilku minutach odcedzamy i studzimy (można przelać na sicie zimną wodą). Olej mieszamy z octem. W niedużej misce układamy warstwę cebuli, posypujemy przyprawą do piernika, następnie układamy śledzie i również posypujemy przyprawą oraz pieprzem. Dodajemy rodzynki i zalewamy częścią oleju wymieszanego z octem. Układamy analogicznie kolejną warstwę i zalewamy pozostałą częścią oleju. Śledzie powinny przegryźć się w lodówce przez co najmniej dobę.



niedziela, 8 grudnia 2013

Zupa porowo-ziemniaczana

W poszukiwaniu idealnego smaku zupy ziemniaczanej sięgnęłam do klasycznego przepisu Julii Child oraz do tego, czego nauczyłam się na ziemniaczanych warsztatach kulinarnych. I tak powstała najlepsza, jak do tej pory :), kremowa zupa porowo-ziemniaczana, którą podałam ze szczypiorkiem oraz odrobiną skwarków i smażonej cebulki...


SKŁADNIKI (na ok 6-8 porcji):

40 dag białych części pora
70 dag ziemniaków (użyłam bardzo smacznej odmiany Bellarosa o typie kulinarnym B - odmiana ta ma charakterystyczną czerwoną skórkę)

O TYPACH KULINARNYCH ZIEMNIAKA TUTAJ 

3 szklanki bulionu z kurczaka (może być więcej, jeśli wolimy zupę mniej gęstą)
kilka łyżek klarowanego masła, ewentualnie oleju rzepakowego
200 ml śmietanki 30 %
sól, pieprz
gałka muszkatołowa (ok pół łyżeczki)
szczypiorek
opcjonalnie smażona cebulka i skwarki do okraszenia (5 dag zmielonej słoniny przetopiłam i dodałam cebulę pokrojoną w kosteczkę, aby się w niej usmażyła, doprawiłam odrobiną soli)

WYKONANIE:

Białe części pora kroimy wzdłuż, dokładnie myjemy i kroimy w cienkie paski. Na patelni rozgrzewamy klarowane masło lub olej, dodajemy pory i dusimy na małym ogniu pod przykryciem około 15 minut, mieszając co jakiś czas. Pory nie mogą zbrązowieć, a tylko się zeszklić i zmięknąć. Następnie dodajemy ziemniaki pokrojone w drobną kostkę, mieszamy z porami i dusimy pod przykryciem kolejne 15-20 minut na bardzo małym ogniu. Również mieszamy co kilka minut, aby nic nie przywarło do dna i się nie przysmażyło. Następnie przekładamy wszystko do garnka, zalewamy bulionem (na początek 3 szklanki) i gotujemy pod przykryciem do zupełnej miękkości. W tym czasie przygotowujemy skwarki i cebulkę. Zupę blendujemy, dodajemy śmietankę i doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową, zagotowujemy. Ja pozostawiłam zupę o konsystencji kremu, jeśli wolicie mniej gęstą, można dodać więcej bulionu i doprawić. Zupę posypujemy szczypiorkiem i niewielką ilością skwarków z cebulką.

Ziemniaki do tego przepisu dostarczyła firma Europlant Handel Ziemniakami Sp. z o. o.,  zajmująca się produkcją kwalifikowanych sadzeniaków do profesjonalnej hodowli ziemniaków.




Naleśniki ze szpinakiem, fetą i ricottą zapiekane w sosie pomidorowym

Tym razem złagodziłam tradycyjne połączenie szpinaku i fety dodatkiem delikatnego włoskiego serka ricotta. Takim nadzieniem można faszerować nie tylko naleśniki, ale i pierożki, makaronowe muszle czy cannelloni, a także ciasto francuskie. Naleśniki z tym pysznym farszem zapiekłam dodatkowo z sosem pomidorowym, który przygotowuje się błyskawicznie, bo tak naprawdę ten sos robi się sam :)


SKŁADNIKI (na 12 naleśników):

450 g mrożonego siekanego szpinaku
125 g serka ricotta
125 g sera feta
2-3 ząbki czosnku
1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
sól, pieprz
1 łyżeczka cukru
2 łyżki oliwy z oliwek

1 puszka pomidorów pelati
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka suszonego oregano
szczypta cynamonu
sól, pieprz

12 naleśników klasycznych lub pełnoziarnistych

przepis na klasyczne naleśniki tutaj (trochę większą ilość)
przepis na naleśniki pełnoziarniste tutaj



WYKONANIE:

Zaczynamy od zrobienia naleśników.
Szpinak rozmrażamy w mikrofalówce, odciskamy na sicie nadmiar wody. Na patelni rozgrzewamy oliwę, dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, smażymy kilka chwil i dodajemy szpinak. Doprawiamy solą, cukrem, gałką muszkatołową i świeżo zmielonym czarnym pieprzem i dusimy kilkanaście minut. W tym czasie przygotowujemy sos pomidorowy. Pomidory z puszki doprawiamy cukrem, solą, pieprzem, oregano i cynamonem i dusimy około 20-30 minut pod przykryciem, co jakiś czas mieszając. Pomidory w trakcie duszenia rozpadną się, zgęstnieją i utworzą pyszny sos. Na koniec wystarczy rozgnieść pomidory widelcem. Genialny dodatek cynamonu do pomidorów podpatrzyłam u Marietty Mareckiej. Rzeczywiście bardzo podkreśla pomidorowość pomidorów :) Gotowy szpinak mieszamy z fetą i ricottą, doprawiamy solą i pieprzem, jeśli jest taka potrzeba. Nadzieniem faszerujemy naleśniki (zawijamy w paczuszki lub podobnie, jak krokiety). Można też zawinąć w ruloniki i podsmażyć na patelni, a potem polać sosem. Ja umieściłam je w naczyniu do zapiekania, polałam sosem i zapiekałam w 200 stopniach przez 15-20 minut. Można też dodatkowo zapiec z serem mozzarella.


Sałatka z kaszą kuskus i fetą

Oto moja wolna (ale pyszna :)) interpretacja sałatki tabbouleh. Taka sałatka najlepiej smakuje latem, ale miałam na nią taką ochotę, że nie mogłam się powstrzymać i skusiłam się "zimowe" pomidory i ogórki :)



SKŁADNIKI:

pół szklanki kaszy kuskus (suchej, po namoczeniu zwiększy swoją objętość)
2 pomidory
pół długiego ogórka
pół czerwonej cebuli
2 łyżki posiekanego koperku
3 łyżki posiekanych listków mięty
3 łyżki posiekanej natki pietruszki
1-2 ząbki czosnku
ok 100 g  sera feta (niezbyt miękkiego)
kilka łyżek oliwy z oliwek
kilka łyżek soku z limonki lub cytryny
sól, pieprz czarny i pieprz ziołowy

WYKONANIE:

Kaszę kuskus zalewamy wrzątkiem (wg przepisu na opakowaniu) i lekko solimy. Pomidora można sparzyć i obrać ze skórki. Pomidora i ogórka kroimy w kosteczkę i umieszczamy w misce. Cebulę drobno siekamy. Dodajemy posiekany koperek, miętę, pietruszkę i przeciśnięty przez praskę czosnek. Wszystko mieszamy z gotową (lekko ostudzoną) kaszą kuskus. Sok z limonki lub cytryny, oliwę, sól, czarny pieprz oraz pieprz ziołowy (ja dodałam sporą ilość, sałatka dzięki temu stała się jeszcze bardziej aromatyczna) mieszamy razem w miseczce i dodajemy do sałatki. Ser feta kroimy w małą kosteczkę, delikatnie mieszamy. Sałatkę można posypać ziołami i kosteczkami fety.


sobota, 23 listopada 2013

Risotto marchewkowe z kurczakiem

Dodałam dziś do risotta marchewkę startą na drobnych oczkach, która nadała mu słodkawy, delikatny smak i piękny pomarańczowy kolor. Risotto doprawione szczypiorkiem, pietruszką, czosnkiem i cebulką z ziołowym kurczakiem było naprawdę aromatyczne. No i to maślane wykończenie nadające całości blasku i jedwabistości...:)


SKŁADNIKI (na 4 mniejsze porcje):

1 duża pierś z kurczaka
marynata do mięsa - sól, pieprz, pieprz ziołowy, tymianek, oregano, estragon, 2 łyżki oleju

1 szklanka ryżu do risotto (Arborio)
3 szklanki bulionu warzywnego
1 duża cebula lub dwie małe
2-3 ząbki czosnku
1 duża marchewka
3 łyżki posiekanego szczypiorku
2 łyżki posiekanej natki pietruszki
oliwa z oliwek
50 g masła

WYKONANIE:

Pierś z kurczaka kroimy w małą kostkę (ok 1,5 cm) i wkładamy do miski. Dodajemy pieprz ziołowy, tymianek, oregano i estragon (po ok 1 płaskiej łyżeczce każdej), sól i pieprz oraz olej i dokładnie mieszamy. Odstawiamy do lodówki na około godzinę. Następnie rozgrzewamy na patelni oliwę i smażymy mięso przez 5 minut na większym ogniu, mieszając. Cebulę kroimy w drobną kosteczkę i smażymy na kilku łyżkach oliwy na drugiej patelni. Po kilku minutach dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę oraz ryż. Smażymy kilka chwil, aż ryż pokryje się oliwą. Zalewamy 1/3 bulionu, przykrywamy i dusimy na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając, aż ryż wchłonie płyn. Następnie dodajemy marchewkę startą na drobnych oczkach oraz uzupełniamy kolejne 1/3 bulionu i dalej dusimy pod przykryciem, aż ryż go wchłonie. Następnie znów uzupełniamy bulion. Kiedy ryż wchłonie ostatnią część bulionu, powinien być już bardzo miękki, a jeśli tak nie jest, należy dodać jeszcze stopniowo trochę bulionu lub wody i  jeszcze podusić. Następnie dodajemy usmażonego kurczaka (na patelnię po kurczaku wlałam trochę gorącej wody, aby zebrać smak i dodałam do risotta) oraz szczypiorek i natkę pietruszki. Dusimy jeszcze ok 5-10 minut. Sprawdzamy, czy nie trzeba doprawić solą lub pieprzem. Zdejmujemy z ognia i dodajemy zimne masło, mieszamy, aż połączy się z risottem.


czwartek, 21 listopada 2013

Blok czekoladowy - ekspresowy

Natknęłam się ostatnio na bardzo szybki przepis na blok czekoladowy. Cztery składniki i cztery zdania w przepisie. Oczywiście natychmiast go wypróbowałam. Biorąc pod uwagę składniki, wiedziałam, że się nie zawiodę :). Otrzymałam delikatne czekoladowe kosteczki, przypominające najlepsze pralinki. Przepis pochodzi z magazynu Kukbuk.


SKŁADNIKI:

200 g słodzonego mleka skondensowanego
35 g masła
150 g czekolady mlecznej - takiej, jaką najbardziej lubimy
100 g gorzkiej czekolady dobrej jakości

polecam zwrócić uwagę na jakość czekolady, ponieważ kiepska czekolada potrafi zepsuć najlepszy czekoladowy deser :)

WYKONANIE:

Wszystkie składniki umieszczamy w rondelku i rozpuszczamy na małym ogniu, cały czas mieszając. Płaskie naczynie (ja użyłam naczynia o wymiarach 20x30 cm, może być mniejsze - kostki będą grubsze) wykładamy folią spożywczą - dzięki niej łatwo będzie wyjąć blok. Wylewamy masę do naczynia, przykrywamy i chłodzimy w lodówce (wystarczy kilka godzin). Gdy masa stężeje, można wyjąć blok w całości, usuwamy folię i kroimy w dowolne kształty.

wtorek, 19 listopada 2013

Gęś pieczona z jabłkami i ziemniakami

Sposobów na upieczenie gęsi jest wiele, można ją nawet piec i dziesięć godzin... To opcja dla cierpliwych, ja oczywiście proponuję sposób szybszy, ale w przypadku całej dużej gęsi nie unikniemy jednak pieczenia krótszego niż kilka godzin. Ponieważ dla mnie nie ma nic lepszego niż chrupiąca skórka, delikatna i lekka, nie ciągnąca się i bez zbyt grubej warstwy tłuszczu pod spodem, tak też staram się piec kurczaka, kaczkę czy właśnie gęś. Mięso musi być miękkie, rozpływające się w ustach. Jeśli taki efekt chcecie osiągnąć, polecam upiec gęś według tego przepisu. Gęś jest rozcięta po stronie piersi i rozpłaszczona, bardzo lubię ten sposób pieczenia drobiu, dzięki któremu całość równomiernie się  przypieka. Dodatki i przyprawy jakich użyłam to jabłka (gęś na zdjęciu położona jest na 8 pokrojonych jabłkach), ziemniaki i majeranek, można również użyć czosnku.


SKŁADNIKI:

1 gęś o wadze ok 4,5 kg
6-8 mniejszych jabłek
pół opakowania majeranku
sól, pieprz
ziemniaki (do pieczenia najlepsze typu c)
czosnek (pół główki) - opcjonalnie do natarcia mięsa
1/3 szklanki naturalnego koncentratu soku jabłkowego (można użyć soku jabłkowego) - do polania w trakcie pieczenia
2-3 łyżki gęsiego smalcu (może być olej rzepakowy)

WYKONANIE:

Gęś należy umyć i osuszyć, ja usunęłam szyję i kuperek. Gęś, którą dostałam, była już rozcięta właśnie po stronie piersiowej. Nacieramy dokładnie solą, pieprzem, majerankiem, ewentualnie czosnkiem. Odstawiamy na noc do lodówki. Gęś wyjmujemy z lodówki trochę wcześniej, aby nie była bardzo zimna. Piekarnik nastawiamy na 160 stopni. Gęś będzie piekła się 4 godziny, więc pieczenie musimy zaplanować odpowiednio wcześniej :) Przed pieczeniem ścieramy nadmiar majeranku i czosnku z wierzchniej części, aby uniknąć ich przypalenia (nadmiar umieszczam pod spodem) oraz wmasowujemy jeszcze w skórę niewielką ilość roztopionego gęsiego smalcu (lub oleju). Rozciętą gęś rozkładamy na głębszej blasze, skórą do góry, dociskając lekko, aby się "rozpłaszczyła". Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 160 stopni. Po godzinie pod spodem gęsi umieszczamy jabłka (obrane, pokrojone w ćwiartki i bez gniazd nasiennych). Gęś w trakcie pieczenia podlewamy (co pół godziny) tłuszczem, który się wytopił. Na 1,5 godziny przed końcem pieczenia, kiedy wytopiła się już spora ilość tłuszczu, dodajemy ziemniaki (średnie w całości, większe przekrojone na pół). Koncentrat soku jabłkowego rozcieńczamy z wodą w proporcji 1:2 i polewamy gęś. Można użyć ok pół szklanki soku jabłkowego. Ziemniaki obracamy w trakcie pieczenia, aby z każdej strony piekły się jakiś czas w tłuszczu. 
Łącznie gęś piekłam 4 godziny w 160 stopniach. Gdyby skórka za bardzo się rumieniła, pod koniec pieczenia można przykryć ją folią aluminiową, nie zakrywając ziemniaków. Po upieczeniu mięso jest bardzo miękkie, łatwo też podzielić gęś na części. Ponieważ tłuszczu wytopiło się dość dużo, gęś należy przełożyć. Jabłka, które piekły się pod gęsią są miękkie i rozpadające się i mogą stanowić konfiturę do mięsa. Gęsiego tłuszczu nie wylewamy, można go zlać do naczynia, kiedy stężeje w lodówce oddzielić od galaretki i przechowywać dość długo w lodówce. Ma on bardzo duże walory smakowe i zdrowotne ze względu na wysoką zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych, dlatego (poza kaloriami :) nie należy się go obawiać.

niedziela, 10 listopada 2013

Pieczeń drobiowa

Pieczeń z mielonego mięsa drobiowego (pół na pół z piersi indyka oraz z piersi kurczaka) może stanowić danie obiadowe na gorąco, a pokrojona w cienkie plastry świetnie smakuje na zimno na kanapce. Mimo, że mięso z piersi indyka i kurczaka jest chude i delikatne, całość wyszła bardzo soczysta i aromatyczna, dzięki dodatkom warzyw, przypraw i czosnku.




SKŁADNIKI:

0,5 kg mielonego mięsa z piersi kurczaka
0,5 kg mielonego mięsa z piersi indyka
2 małe kajzerki
woda lub mleko do namoczenia bułek
1 cebula
4 ząbki czosnku
1 marchewka
1 mała cukinia
2 jajka
50 g masła
3 płaskie łyżeczki soli
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
świeżo zmielony czarny pieprz

WYKONANIE:

Cebulę kroimy w bardzo drobną kosteczkę i smażymy do zeszklenia, odstawiamy do przestygnięcia. Bułki namaczamy w wodzie lub mleku. Gdy całkiem nasiąkną i zmiękną, dokładnie rozdrabniamy (blenderem lub mielimy razem z mięsem). Marchewkę ścieramy na drobnej tarce. Cukinię obieramy, wydrążamy i ścieramy na grubszych oczkach. Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. W rondelku rozpuszczamy masło. W dużej misce umieszczamy mięso, bułkę, cebulę, przeciśnięty przez praskę czosnek, marchewkę, cukinię, jajka, sól, pieprz ziołowy i czarny. Wszystko dokładnie wyrabiamy. Formę o długości 12x40 cm smarujemy masłem i przekładamy do niej wyrobione mięso. Zalewamy roztopionym masłem. Pieczemy godzinę w 180 stopniach.

środa, 6 listopada 2013

Sałatka ziemniaczana ze śledziem

Sałatkę tą zrobiłam z ziemniaków fioletowych, dlatego ma takie śliczne kolory. Można oczywiście użyć każdych innych, ale pod warunkiem, że będą to ziemniaki typu A, czyli sałatkowe. Po ugotowaniu zachowają kształt i dadzą się pokroić w ładną kostkę, ich miąższ jest zwięzły i nie rozsypie się.


SKŁADNIKI:

2 średnie ziemniaki (lub 4  małe) typu A
2 filety śledziowe solone ledzie należy wypłukać, zalać zimną wodą i wstawić do lodówki na 3-4 godziny do wymoczenia)
1 jabłko
1 mała czerwona cebula, lub pół większej, którą marynowałam w occie z czerwonego wina, cukrze i soli

dressing:
4 łyżki jogurtu naturalnego
2 łyżki ulubionego majonezu
1 łyżeczka ulubionej musztardy
1 łyżka posiekanego koperku


WYKONANIE:

Ziemniaki gotujemy w mundurkach, studzimy. W tym czasie kroimy cebulę w półplasterki (lub drobniej), wkładamy do miseczki, zalewamy octem z czerwonego wina i doprawiamy cukrem oraz niewielką ilością soli. Podobny sposób na cebulę widziałam u Nigelli Lawson, cebula wychodzi krucha, delikatna i aromatyczna, pozbawiona goryczki. Cebulę odstawiamy na ok 15 minut. Ostudzone ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę. W kostkę kroimy również obrane jabłko i śledzie. Składniki dressingu łączymy ze sobą w miseczce i dodajemy do sałatki. Doprawiamy świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Ponieważ śledzie i majonez są słone, sałatka nie wymaga dodatku soli.

piątek, 1 listopada 2013

Kaczka pieczona z jabłkami

To jeden z moich ulubionych sposobów na kaczkę. Tylko jabłka i majeranek, idealne połączenie, którego nie zamierzam zmieniać. Ale jak ją upiec, żeby mięso było miękkie i soczyste, a skórka idealnie wytopiona i chrupiąca?


SKŁADNIKI:

1 kaczka o wadze ok 1,8 kg
majeranek
sól, pieprz
5 jabłek
2-3 łyżki oleju
opcjonalnie naturalny koncentrat soku jabłkowego

WYKONANIE:

Kaczkę myjemy i osuszamy. Dokładnie nacieramy solą, również wewnątrz oraz dużą ilością majeranku, do wewnątrz można dać naprawdę sporą ilość. Przykrywamy i zostawiamy na noc w lodówce. Przed pieczeniem należy wyjąć kaczkę z lodówki trochę wcześniej, aby osiągnęła temperaturę pokojową. Piekarnik nastawiamy na 165 stopni. Jabłka obieramy, usuwamy gniazda nasienne i kroimy na 4-6 cząstek. W miseczce mieszamy z niewielką ilością oleju tak, aby się nim pokryły. Kaczkę układamy w naczyniu do pieczenia (nie za płytkim, ponieważ wytopi się z niej spora ilość tłuszczu), piersią do góry. Ja ścieram przed pieczeniem nadmiar majeranku z wierzchniej części (głównie z piersi), aby uniknąć jego przypalenia (nadmiar umieszczam w środku kaczki) oraz wmasowuję jeszcze w mięso niewielką ilość oleju. Część jabłek umieszczamy we wnętrzu kaczki, a pozostałe układamy dookoła w brytfance. Można doprawić całość świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Brytfannę z kaczką umieszczam na ruszcie, na 1/3 wysokości od dołu, a pod nim wsuwam głębszą blachę, do której nalewam sporą ilość wody (najwygodniej nalać wody, gdy blacha jest już w piekarniku :). Pieczemy w 165 stopniach 2 godziny i 40 minut bez termoobiegu i bez przykrycia (kaczka o wadze ok 1,8 kg). W trakcie pieczenia podlewamy mięso i jabłka wytopionym tłuszczem. Po upieczeniu jabłka będą tak miękkie, że będzie można je rozdrobnić widelcem. Takie rozdrobnione jabłka mieszamy wraz z wytopionym tłuszczem i w ten sposób powstaje pyszny sos jabłkowy do kaczki. Ja ostatnio stałam się szczęśliwą posiadaczką naturalnego koncentratu soku jabłkowego, który również można dodać do takiego sosu, nada mu jeszcze większej głębi.

czwartek, 31 października 2013

Warsztaty kulinarne w Nosowie

Cieszę się, że lubię ziemniaki, bo właśnie dzięki nim spędziłam wspaniały weekend w pięknym Pałacu w Nosowie. A tak dokładniej to dzięki konkursowi "KRÓL ZIEMNIAK" zorganizowanemu przez Kasię z ChilliBite.pl i Anię ze Strawberries from Poland oraz pana Krzysztofa Korolewicza - dyrektora firmy Europlant Handel Ziemniakami. Nagrodą w konkursie były ekskluzywne warsztaty kulinarne z Dawidem Nestorukiem - właścicielem i szefem kuchni warszawskiej restauracji Magiel Cafe.

Ach, co to był za weekend! Pełen pozytywnej energii, dobrego humoru, ale też wytężonej pracy na ziemniaczanych warsztatach. A skąd ta cała pozytywna energia? Oczywiście od ludzi, którzy byli ze mną w Nosowie. Za wspólny przemiły i zabawny weekend dziękuję blogerom: Kasi M., Ani, Uli, Mariannie, Kasi Sz., Karolinie, Agnieszce, Monice i Grzegorzowi. Dziękuję również panu Krzysztofowi, człowiekowi o przeogromnej wiedzy i ziemniaczanej pasji, którą nas wszystkich zaraził.

A oto i fotorelacja:

Tak wygląda Pałac w Nosowie, położony w przepięknym otoczeniu parku krajobrazowego:



W pałacu iście królewskie powitanie przygotował nam organizator - pan Krzysztof Korolewicz



Na powitalnej kolacji mieliśmy okazję spróbować takich specjałów jak ziemniaczane marcepanki, przepyszne ciasto ze śliwkami, wędliny z dzika, genialne domowe ogórki, śledzie, ziemniaczana sałatka i wiele innych...

Zwiedziliśmy firmę Europlant, m.in. przechowalnię ziemniaków, gdzie niczym studenci, słuchaliśmy wykładu o sadzeniakach, ich hodowli i jakości, przechowywaniu, no i przede wszystkim o odmianach i typach kulinarnych, o których więcej możecie przeczytać tutaj.
Ziemniaki również sortowaliśmy, aby w pełni poczuć temat...:)
Opłacało się, bo na koniec dostaliśmy worek ziemniaków, w którym można było znaleźć prawdziwą gratkę - ziemniaki fioletowe.

A potem przyszedł czas na gotowanie z mistrzem kuchni !



To była prawdziwa kulinarna ziemniaczana  rozpusta...:)
Pod okiem Dawida Nestoruka, razem z Ulą, autorką bloga Dzika Pycha i Marianną, autorką bloga Dzieje Kuchennej Wiewióry przygotowałyśmy zupę ziemniaczaną, ziemniaki faszerowane i ciasto sabaudzkie. Inni blogerzy również ugotowali ziemniaczane cuda: różnokolorowe ziemniaki pieczone z masłem kaniowym, ciasteczka ziemniaczane: z serem i rozmarynem, boczkiem i rodzynkami, z figami, a także suflet ziemniaczany ze śledziem, gratin z ziemniaków, babkę ziemniaczaną, pierożki ziemniaczane z jabłkami i karmelem oraz ziemniaki pieczone z serem.



Do domu wróciliśmy bogatsi o ziemniaczane inspiracje i umiejętności oraz prezenty, m.in. prześliczną  miseczkę z ceramiki bolesławieckiej czy koncentrat soku jabłkowego, który stał się moim ulubieńcem :)

Kilka słów o firmie Europlant Handel Ziemniakami Sp. z o. o.:

Europlant zajmuje się hodowlą najwyższej jakości sadzeniaków. Najważniejszy produkt Europlantu - Vineta - króluje na rynku polskim i w centralnej Europie. Vinetę i jeszcze kilkanaście innych odmian ziemniaków firma dostarcza do wszystkich firm nasiennych w Polsce, a także eksportuje do Niemiec, na Węgry, do Chorwacji, Austrii i Czech.  Ogółem w całym kraju jej materiał nasienny produkowany jest na 1000 hektarów ziemi, co daje jej pierwsze miejsce w Polsce.

oraz o 

restauracji Magiel Cafe:

Filozofią restauracji jest kuchnia śródziemnopolska, czyli kuchnia oparta na łączeniu polskich składników i smaków oraz wpływów kuchni regionu śródziemnomorskiego. Jak mówi sam szef kuchni, chodzi o lokalne produkty i międzynarodowe inspiracje. Karta opiera się tylko o świeże, sezonowe składniki i dlatego też co sezon się zmienia. 
Restauracja została laureatem konkursu serwisu Kulinarnik.pl na najlepsze warszawskie restauracje w aż dwóch kategoriach: Top 5 restauracji eko/slow food oraz Top 5 restauracji z polską kuchnią

http://www.magielcafe.pl/
http://froblog.pl/frozmowa-dawid-nestoruk/
http://www.prestizkoszalin.pl/magazyn/49/biznes/vineta-krolowa-spod-koszalina



sobota, 19 października 2013

Zapiekanka z łososiem, koprem włoskim i mozzarellą

O tej porze roku uwielbiam wszelkie gorące zapiekanki warzywne, serowe, ziemniaczane, makaronowe... Dziś zapiekanka z łososiem w roli głównej, bardzo soczysta, dzięki dodatkowi fenkułu i pomidorów. Wszystkie składniki, których użyłam są delikatne i soczyste, więc taka też wyszła cała zapiekanka.



SKŁADNIKI (na 4 porcje):

0,5 kg świeżego łososia (filet)
2 małe bulwy kopru włoskiego (fenkułu)
1 cebula
1 pomidor
kilka suszonych pomidorów (użyłam domowych)
1-2 ząbki czosnku
20 dag sera mozzarella
sól, pieprz
masło klarowane do smażenia
świeży koperek

będzie potrzebne małe naczynie do zapiekania (użyłam takiego o wymiarach około 15x25 cm)

WYKONANIE:

Z łososia usuwamy skórę. Na patelni rozpuszczamy 2-3 łyżki klarowanego masła. Łososia można podzielić na dwa kawałki. Solimy i smażymy na dużym ogniu 2-3 minuty z każdej strony (ponieważ ryba będzie się troszkę rozpadać do przełożenia na drugą stronę należy użyć szerokiej łopatki). Odkładamy do naczynia do zapiekania wysmarowanego tłuszczem. Tłuszcz i soki z ryby pozostawiamy na patelni. Cebulę kroimy w półplasterki. Z fenkułu odcinamy górną i dolną część oraz usuwamy wierzchnią warstwę. Ustawiamy pionowo i kroimy w cienkie plasterki. Jeśli nasz fenkuł ma zielony koperek, możemy go dodać do zapiekanki i dodatkowo zostawić do posypania. Na maśle, w którym smażył się łosoś smażymy cebulę i fenkuł, do zeszklenia. Doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem, dodajemy czosnek przeciśnięty przez praskę, przykrywamy i dusimy około 15 minut, do miękkości. Dodajemy suszone pomidory i świeżego pomidora pokrojone w kostkę oraz troszkę posiekanego koperku i dusimy jeszcze kilka minut. Wszystko przekładamy do naczynia do zapiekania, przykrywając łososia. Na wierzch ścieramy ser i zapiekamy 15 minut w 190 stopniach. Można posypać posiekanym koperkiem. Zapiekanka będzie pełna pysznego sosu, najlepiej smakuje ze świeżą bagietką.



środa, 16 października 2013

Dynia i ziemniaki pieczone w słodkiej śmietance

Jesienna kompozycja sycących warzyw. Dynia i ziemniaki, tymianek i rozmaryn, czarny pieprz. Upieczone w słodkiej śmietance stały się kremowe i rozpływające w ustach. A te brązowe kolory to przypieczony śmietankowy kożuszek...


SKŁADNIKI (na prostokątną formę o wymiarach ok 20x30 cm):

3 ziemniaki (użyłam ziemniaków typu B - patrz wpis o ziemniakach)
ok 40 dag świeżej dyni (mniej więcej tyle ile ziemniaków)
2-3 ząbki czosnku
1 mała śmietanka 30% (płynna)
kilka gałązek tymianku
1 łyżeczka igiełek świeżego rozmarynu
świeżo zmielony czarny pieprz
sól

WYKONANIE:

Piekarnik nastawiamy na 180 stopni.
Dynię wydrążamy i obieramy, kroimy w dużą kostkę (ok 3 cm). Ziemniaki obieramy i również kroimy w kostkę podobnej wielkości. Układamy w naczyniu do zapiekania, dodajemy ząbki czosnku (pokrojone na kilka części), oprószamy solą i sporą ilością pieprzu. Dodajemy zioła i równomiernie polewamy wszystko śmietanką. Pieczemy 50 minut (do miękkości) w 180 stopniach (pod koniec pieczenia można przykryć folią aluminiową, jeśli zapiekanka zbyt mocno się rumieni).



sobota, 12 października 2013

Wieprzowina duszona w cydrze

Dostałam niedawno w prezencie z podróży francuski cydr. Nie mogłam więc nie przyrządzić wieprzowiny duszonej w cydrze :) Zamarynowałam najpierw mięso z łopatki w intensywnych smakach musztardy dijon, czosnku, goździków i ziela angielskiego, a potem udusiłam z cebulą i jabłkami oraz cydrem oczywiście. Pycha!





SKŁADNIKI ( na 4 małe porcje lub 2 większe:))

0,5 kg chudej łopatki wieprzowej
3 średnie cebule
1 jabłko
0,5 szklanki cydru
0,5 bulionu warzywnego
sól, pieprz
olej do smażenia
1 łyżka masła

Marynata (na 0,5 kg mięsa):

1 łyżeczka zmielonych nasion gorczycy
1 łyżeczka świeżo zmielonego czarnego pieprzu
0,5 łyżeczki zmielonych goździków
0,5 łyżeczki mielonego ziela angielskiego
(przyprawy można zmielić w młynku do kawy lub rozdrobnić w moździerzu)
2 łyżki oleju
1 łyżka cydru
1 ząbek czosnku
1,5 łyżeczki musztardy dijon
sól

WYKONANIE:

Mięso myjemy i osuszamy. Łopatkę można podzielić na dwa duże lub cztery mniejsze kawałki. Dokładnie nacieramy solą. Składniki marynaty mieszamy i wmasowujemy w mięso. Odstawiamy na kilka godzin lub na noc do lodówki. Przed smażeniem mięso nie powinno być bardzo zimne, więc wyciągamy je wcześniej z lodówki. Obsmażamy na oleju na dużym ogniu przez kilka minut, na brązowy kolor i przekładamy do garnka, najlepiej o mniejszej średnicy, aby potem jak najwięcej sosu zakrywało mięso w czasie duszenia. Na tej samej patelni rozpuszczamy łyżkę masła i smażymy cebulę pokrojoną w piórka, oprószoną solą. Gdy cebula będzie miękka i lekko brązowa dodajemy jabłko obrane, pokrojone na małe cząstki. Smażymy jeszcze kilka minut, podlewamy cydrem i doprawiamy solą. Zagotowujemy i dodajemy zawartość patelni do mięsa (dokładnie zeskrobując wszystkie pyszne smaki). Podlewamy jeszcze bulionem (najwyżej pół szklanki) i dusimy na małym ogniu nawet do 1,5 godziny, pod przykryciem, aż mięso będzie tak miękkie, że da się je rozdzielić widelcem (w zależności wielkości kawałków). Jeśli kawałki będą mniejsze, duszenie potrwa krócej. W trakcie duszenia przewracamy mięso kilkukrotnie, doprawiamy jeszcze świeżo zmielonym pieprzem i solą, jeśli jest taka potrzeba. Takie mięso możemy podać z  kluseczkami śląskimi,  puree ziemniaczanym czy ziemniakami pieczonymi w rękawie (zobacz przepis na ziemniaki pieczone z rozmarynem). 





czwartek, 10 października 2013

Maślane ziemniaki zapiekane z szalotką i cheddarem

Dzisiejszy post będzie wyjątkowy, trochę dłuższy, z kilkoma zdaniami przemyśleń. Być może uda mi się Was do czegoś przekonać...:)


Nie ma co ukrywać, że moda na gotowanie, eksperymentowanie w kuchni i odkrywanie smaków świata ogarnęła nas wszystkich. I wspaniale. Wspólne gotowanie i biesiadowanie w gronie tych, których lubimy i kochamy, to czas spędzony wyśmienicie. A ponieważ jedzenie jest nieodłączną częścią naszego życia, po prostu codziennością, warto, by tę codzienność uczynić jak najprzyjemniejszą. Bo przecież życie składa się z tych małych chwil, które dzieją się właśnie tu i teraz. I od nas zależy jak je spędzimy. Wszyscy narzekamy na brak czasu, a doba jest za krótka, aby zdążyć wszystko zrobić, przeczytać, obejrzeć, kupić i być tam gdzie "trzeba". Czy nie czujecie się czasem jak gąbka, która nie jest już w stanie wchłonąć tego wszystkiego, czym zalewa nas świat? Ale mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę, że absolutnie nie musicie wszystkiego wchłaniać :) Zwolnijcie i celebrujcie chwile. Wiem, wiem, próbuję teraz przemycić trochę filozofii ruchu Slow, ale jeśli choć na chwilę spróbujecie zwolnić tempo, życie stanie się o wiele przyjemniejsze. A przecież o to tak naprawdę chodzi :) Zapewniam, że choć jedna mała próba zwolnienia i zrobienia tego na co mamy akurat ochotę, bez robienia sobie wyrzutów, że upływa "cenny czas", daje wiele satysfakcji. Może to być po prostu pachnąca kawa, zaparzona z pieczołowitością, nie wypita w biegu, ale tak, aby można było się nią podelektować. To nie będzie strata czasu :)

No tak, ale co ma do tego wszystkiego dzisiejszy post i jego bohater - ziemniak? Po pierwsze ziemniak bez wątpienia jest naszą polską "codziennością" kulinarną. Tę naszą codzienność kulinarną traktujemy często bardzo niesprawiedliwie i stereotypowo. A przecież ziemniak stanowi naszą tradycję kulinarną. Kuchnia polska po prostu bez ziemniaka nie istnieje, więc chyba możemy go nazwać królem :). I proponuję dziś zatrzymać się na chwilę przy temacie ziemniaka i zachęcić Was do bliższego jego poznania i kulinarnej celebracji :). Brzmi to co najmniej, jak bym mówiła o jakimś egzotycznym owocu, ale znajdzie się pewnie kilka faktów, o których jeszcze nie słyszeliście, a są bardzo przydatne w gotowaniu. Mówię tu na przykład o typach kulinarnych ziemniaka, od których zależy jakość przygotowanej potrawy. W większości przypadków typy ziemniaków nie są oznaczone w miejscach, w których je kupujemy. Zakup niewłaściwego typu ziemniaka może być przyczyną naszej porażki kulinarnej, mimo największych starań. Bo nie wyjdzie nam dobra sałatka z mączystych ziemniaków, ani puszyste puree z ziemniaków sałatkowych. Dlatego zachęcam Was do zapoznania się z typami kulinarnymi ziemniaków oraz przykładowymi odmianami każdego typu.

Typ A – SAŁATKOWY
Miąższ po ugotowaniu pozostaje zwięzły, dający się łatwo pokroić w plastry, kostkę albo ósemki. Typ doskonale nadaje się na sałatki, smażone ziemniaki i do zup. Nie rozpada się. 
Odmiany: Venezia, Bellinda, Colette, Belana, Regina

Typ AB (pośredni) sałatkowy/ogólnoużytkowy
OdmianyViviana, Vineta, Frezja, Agata, Denar, Lord

Typ B – OGÓLNOUŻYTKOWY
Miąższ po ugotowaniu jest dość zwarty, ale pod widelcem lekko się rozgniata. To ziemniaki jedzone najczęściej jako składnik obiadów w towarzystwie mięsa i sosu.
Odmiany:  Red Sonia, Bellarosa, Rosalind, Jelly, Irga, Irys, Gala, Owacja, Fresco,  Colette, Nandina, Georgina, Red Fantasy

Typ BC (pośredni) ogólnoużytkowy/mączysty
Odmiany: Augusta, Jurata,  Ibis, Arkadia, Gracja, Jurata, Ewelina,  Janka, Fregata,Elida

Typ C – MĄCZYSTY
Po ugotowaniu ziemniaki łatwo się rozsypują. Doskonałe do przygotowania placków, klusek, pyz, puree, frytek i do pieczenia.
Odmiany:  Agria, Bursztyn, Etiuda, Legenda,  Honorata, Centa, Grot, Bzura, Ceza


Będąc świadomymi konsumentami pamiętajmy też o tym, aby nie kupować ziemniaków zielonych, pokaleczonych, zgniłych. Swoja drogą takie nie powinny znaleźć się na sklepowej półce.

Mam nadzieje, że teraz ziemniak przestał już być dla Was anonimowy i nie będziecie kupować go przypadkowo :) 


Kilka ciekawych faktów na temat ziemniaka:

  • Ojczyzną ziemniaka są tereny dzisiejszego Peru, Chile, Boliwii i Ekwadoru. Stąd gatunek ten wywędrował na cały świat. W Peru znajduje się największy na świecie bank genów ziemniaka (ponad 10 tysięcy odmian !)
  • W Polsce dostępnych jest ponad 120 odmian ziemniaków
  • Ziemniak jest niskokaloryczny (około 70 kcal w 100 gramach) i lekkostrawny
  • Bogaty w mikroelementy: potas, magnez, żelazo, fosfor, wapń, cynk, miedź, mangan
  • Zawiera witaminy: A, B1, B2, B3, B6, C, D, E i K, PP
  • Skrobia ziemniaczana w organizmie rozkłada się na glukozę, dostarczając dużej dawki energii i powoduje długotrwałe odczucie sytości
  • Skrobia (surowa papka albo krochmalowe kąpiele) leczy oparzenia, odmrożenia, zmiany skórne, liszaje, siniaki, rany; łagodzi objawy egzemy i łuszczycy
  • Dzięki dużej ilości błonnika ziemniaki wspomagają trawienie, likwidują zaparcia i walczą z biegunką
  • Surowy sok z ziemniaków stosowany jest w chorobach żołądka i dwunastnicy; polecany w walce z nadkwasotą, eliminuje zgagę
  • Okłady z surowych lub gotowanych kartofli, zgniecionych i umieszczonych w płóciennym woreczku, uważane są za środek przeciwbólowy; przy bólach głowy i migrenach zalecane jest przykładanie do skroni plastrów z surowych ziemniaków
  • Medycyna tradycyjna zaleca wywar z obierzyn ziemniaka osobom z kamicą; woda po ziemniakach, tak jak rozpuszcza kamień w czajniku, może rozkruszyć kamień w nerce albo woreczku żółciowym
Źródła informacji:

http://www.polskiziemniak.pl
http://www.prestizkoszalin.pl

A takie to odmiany udało mi się kupić tylko podczas krótkiej wyprawy na zakupy. Okazuje się, że jest w czym wybierać :)


A potem upiekłam pyszne maślane ziemniaczki z delikatną cebulką, czosnkiem, świeżym estragonem i tymiankiem, winem Marsala i obłędnym cheddarem. Do nich podałam pieczone pomidorki, zawsze pasujące do wszystkiego :)



SKŁADNIKI (na 12 sztuk):

Do przygotowania będą dobre ziemniaki typu B i C oraz pośrednie.
Dla potrzeb eksperymentu :) użyłam 4 odmian (Vineta, Lord, Bellarosa, Fresco) - wszystkie zachowały swój kształt, smak również był zadowalający, różnica polegała na konsystencji: Lord i Vineta były bardziej kleiste, natomiast Bellarosa i Fresco bardziej mączyste.

12 sztuk większych ziemniaków
ok 40 dag cebuli (użyłam szalotki)
5 ząbków czosnku
pół szklanki bulionu warzywnego
1/3 szklanki wina (użyłam Marsali, której ostatnie cenne kropelki zostały mi po podróży do Włoch, ale można użyć Porto czy Sherry lub też wina białego, jeśli wolimy)
2 łyżki posiekanego świeżego estragonu
1 łyżka listków świeżego tymianku
sól, cukier, pieprz
olej
masło
mąka do posypania
cheddar - około 1 łyżki na 1 ziemniak
kilkanaście sztuk pomidorków koktajlowych
suszony tymianek lub oregano
gałązki świeżego tymianku
do kilku ziemniaków dodałam 3-4 rodzynki (rodzynki do ziemniaków dodaje się w kuchni peruwiańskiej, wrażenia smakowe gwarantowane:)

WYKONANIE:

Pieczone pomidorki przygotowujemy według tego przepisu. Oregano można zastąpić suszonym tymiankiem.
Cebulę kroimy w półplasterki, oprószamy solą i cukrem i smażymy na 2-3 łyżkach oleju przez około 15 minut, aby zmiękła i się zarumieniła. Czosnek siekamy i dodajemy do cebuli. Z estragonu i tymianku obrywamy listki, siekamy i również dodajemy do cebuli. Oprószamy spora ilością świeżo zmielonego pieprzu, dodajemy bulion warzywny i wino. Smażymy jeszcze kilka chwil, ewentualnie doprawiamy solą.

Piekarnik nastawiamy na 180 stopni.
Ziemniaki obieramy, odcinamy niewielką piętkę z dołu , tak aby można je było równo ustawić (ja ustawiłam na szerszej części). Odcinamy trochę większą piętkę z góry, będzie to taka pokrywka :) Ziemniaka wydrążamy zostawiając miąższ na grubość ok 0,5 cm. Wydrążone części można wrzucić do zupy, ugotować lub po prostu upiec.
Wydrążone ziemniaki wraz z pokrywkami wrzucamy do wrzątku i obgotowujemy przez 5 minut. W rondelku rozpuszczamy masło (około 1 łyżeczkę na 1 ziemniaka).

Ziemniaki wyjmujemy z wody, odsączamy i polewamy z każdej strony roztopionym masłem. Oprószamy solą oraz mąką (dokładnie z każdej strony), dzięki której ziemniak po upieczeniu będzie chrupiący. Do ziemniaków wkładamy cebulę (prawie do pełna) i opcjonalnie rodzynki oraz pół łyżeczki świeżego masła, oprószamy świeżo zmielonym pieprzem, zakrywamy "pokrywkami" i wstawiamy do piekarnika na około godzinę. Ser dodajemy do środka ziemniaków na około 10 minut przed końcem pieczenia, ponownie przykrywając pokrywkami.

Podajemy gorące, z upieczonymi pomidorkami i gałązkami świeżego tymianku.


środa, 2 października 2013

Sałatka w szklaneczkach

Sałatka w szklaneczkach, czyli mini sałatka dla każdego z osobna. Taka indywidualna :)
Biało - zielona - specjalnie dla Kibiców FIRMUS AZS Politechniki Koszalińskiej :)





SKŁADNIKI (na 6 małych szklaneczek):

1 opakowanie sera feta w kosteczkach
1 opakowanie kuleczek mozzarelli

1 ogórek sałatkowy
1 gruszka lub kawałek melona
szczypiorek
bazylia
sałata lodowa

moja sałatka miała być biało-zielona, ale można dodać do niej również:
czerwoną cebulę,
czarne oliwki
pomidorki koktajlowe

Na dressing:

pół szklanki śmietany 18%
pół szklanki jogurtu naturalnego
1 ząbek czosnku przeciśniety przez praskę
1 łyżka posiekanego koperku
pieprz ziołowy
sól, cukier i sok z limonki do smaku

WYKONANIE:

Składniki dressingu mieszamy w miseczce i wstawiamy do lodówki, żeby się "przegryzły".
Ogórka i gruszkę (lub melona) kroimy w kosteczkę. Szczypiorek siekamy. Sałatę rwiemy na małe kawałeczki. Składniki umieszczamy w szklankach. Dodajemy też listki bazylii. Można dodać również piórka czerwonej cebuli, oliwki i połówki pomidorków koktajlowych. Następnie układamy w szklaneczkach kosteczki fety i kuleczki mozzarelli. Polewamy dressingiem i ozdabiamy bazylią. Ser i dressing dodajemy przed podaniem, resztę można przygotować wcześniej i wstawić do lodówki.



Deser Mojito z rumową panna cottą

Rum, limonka, mięta i cukier trzcinowy. Drink? Tym razem nie :) To będzie deser z rumową panna cottą na galaretce o smaku mojito rozpuszczoną w naparze z mięty i limonki. Jeśli jesteście łasuchami i jednocześnie lubicie smak mojito, to jest coś dla Was!
Biało - zielony - specjalnie dla Kibiców FIRMUS AZS Politechniki Koszalińskiej :)


SKŁADNIKI (na 8 małych pucharków):

na galaretkę:

1-2 galaretki o smaku mojito (w zależności od wielkości pucharków - ja zużyłam ok 1,5 opakowania)
1 łyżka skórki z limonki
duża garść świeżej mięty razem z gałązkami

na rumową panna cottę:

300 ml śmietanki 30% (płynnej)
200 ml mleka
7 łyżek cukru
6 łyżek rumu
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
3 łyżeczki żelatyny w proszku

dodatkowo plasterki limonki, listki świeżej mięty, sok z limonki i brązowy cukier do dekoracji

WYKONANIE:

Odmierzamy tyle wody, ile potrzeba do zrobienia galaretki, według przepisu na opakowaniu. U mnie było to 1,5 szklanki na 1 galaretkę. Można użyć jednego opakowania, jeśli wolimy mniej galaretki w deserze. Do wody dodajemy skórkę z limonki (należy ją wcześniej wyszorować i sparzyć) oraz świeżą miętę i zagotowujemy. Odstawiamy na kilka minut pod przykryciem i przecedzamy. W przecedzonym gorącym naparze rozpuszczamy dokładnie odpowiednią ilość galaretki. Odstawiamy do przestygnięcia.

W tym czasie zagotowujemy w rondelku wszystkie składniki na rumową panna cottę, oprócz żelatyny. Zdejmujemy z ognia i dodajemy żelatynę, rozsypując ją po powierzchni gorącej panna cotty i potem energicznie mieszamy trzepaczką, aż do całkowitego rozpuszczenia. Odstawiamy do całkowitego ostudzenia, ale nie do lodówki, bo całkiem stężeje. Płyn nie może być po prostu ciepły, gdy będziemy go wylewać na galaretkę.

Pucharki lub kieliszki można ozdobić brązowym cukrem. W tym celu trzeba zanurzyć brzegi w soku z limonki, a potem w cukrze i odstawić, żeby cukier wysechł.

Do pucharków nalewamy galaretkę, ja nalałam do połowy. Do nalewania najlepiej użyć naczynia z dzióbkiem. Wstawiamy do lodówki, żeby całkiem stężała.

Na gotową galaretkę wylewamy ostudzoną panna cottę i znów wstawiamy do lodówki do stężenia.

Gotowe desery ozdabiamy plasterkami limonki i listkami mięty (przed podaniem).

Zobacz też inne desery z panna cottą:
Galaretka porzeczkowa z waniliową panna cottą
Limonkowo-miętowa panna cotta



wtorek, 1 października 2013

Babeczki dyniowe z kawałkami czekolady

Dynia na dobre rozgościła się w mojej kuchni, dziś na słodko - dyniowe babeczki z dodatkiem puree z pieczonej dyni, czekoladą i mnóstwem korzennych przypraw. Nasączone imbirowo-cynamonowym masłem i obtoczone w brązowym cukrze. Czego chcieć więcej od dyniowych słodkości?



SKŁADNIKI (na 12 sztuk):

Suche składniki:

1 i 1/4 szklanki mąki

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki soli

1 płaska łyżeczka cynamonu
1/3 łyżeczki kardamonu
1/4 łyżeczki zmielonego ziela angielskiego
1/4 łyżeczki zmielonych goździków
1 płaska łyżeczka imbiru
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej

Mokre składniki:

pół szklanki oleju rzepakowego
1/2 szklanki brązowego cukru demerara
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego, może być cukier waniliowy
niepełna szklanka puree z pieczonej dyni
2 duże jajka

Ponadto:

ok 3/4 tabliczki gorzkiej czekolady

oraz na cukrową posypkę:

1,5 łyżki masła
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
kilka łyżek brązowego cukru demerara

WYKONANIE:


Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Czekoladę siekamy na drobne kawałeczki i odkładamy. W formie na babeczki/muffinki umieszczamy papilotki.
W jednej misce łączymy ze sobą składniki mokre, a w drugiej składniki suche. Składniki suche dodajemy do mokrych i delikatnie mieszamy tylko do zniknięcia suchej mąki. Dodajemy posiekaną czekoladę. Masę umieszczamy w papilotkach (12 sztuk) i pieczemy 25 minut w 180 stopniach. Po wyjęciu  z piekarnika pozostawiamy do przestygnięcia.

W rondelku rozpuszczamy masło z cynamonem i imbirem, do miseczki wsypujemy cukier. Każdą babeczkę obtaczamy w maśle (nie wyjmujemy z papilotek), a potem w cukrze.

inspiracja: foodnetwork.com i marhtastewart.com z modyfikacjami :)

 

piątek, 27 września 2013

Chutney ze śliwek i czerwonej cebuli

Przyszedł czas na zrobienie jesiennego węgierkowego czatneju. Po prostu uwielbiam jego bukiet smaków - mocno wyczuwalna przysmażona na brązowym cukrze śliwka, przełamana aromatem czerwonej cebuli, z nutą czosnku i czarnego pieprzu. Całość wzmocniona dodatkiem śliwek suszonych. Bardzo polecam do pieczonych mięs, wędlin, serów i czego tylko chcecie :)


SKŁADNIKI (na około 0,5 l sosu):

70 dag śliwek węgierek
50 dag czerwonej cebuli
5 łyżek brązowego cukru demerara
3 ząbki czosnku
ok 8 sztuk suszonych śliwek (użyłam kalifornijskich)
2 płaskie łyżeczki soli
2 łyżki octu balsamicznego
spora ilość świeżo zmielonego czarnego pieprzu

WYKONANIE:

Śliwki myjemy i osuszamy, usuwamy pestki. Umieszczamy na patelni i zasypujemy brązowym cukrem. Smażymy na średnim ogniu 15 minut, mieszając. Gdy śliwki trochę zmiękną, dodajemy cebulę pokrojoną w półplasterki oraz suszone śliwki pokrojone w kostkę, sól i pieprz. Smażymy około 30 minut, co jakiś czas mieszając. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i pozostawiamy na małym ogniu na godzinę (można przez jakiś czas smażyć pod przykryciem). Dodajemy ocet i smażymy jeszcze 20 minut. Jeśli trzeba, doprawiamy solą i pieprzem.

Green Monster ananasowy z kiwi, pietruszką i selerem naciowym

Ten zielony koktajl to prawdziwy eliksir młodości, napój energetyzujący i upiększający. Jeśli chcecie być piękni, młodzi i pełni energii, koniecznie wypijcie na śniadanie ! Więcej o zielonych koktajlach tutaj.




SKŁADNIKI (na 2 porcje):

1/4 świeżego ananasa
1 kiwi
pół pęczka natki pietruszki
1-2 łodygi selera naciowego
kilka listków świeżej mięty
szklanka soku z brzozy (dostępny w sklepach ze zdrową żywnością i niektórych sklepach spożywczych) lub świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
1 łyżeczka oleju rzepakowego

WYKONANIE:

Owoce i warzywa dokładnie myjemy. Kiwi i ananas obieramy i dzielimy na kawałki. Z selera naciowego usuwamy grubsze łyka i kroimy w kostkę. Z pietruszki odcinamy łodyżki. Wszystko blendujemy na koktajl wraz z miętą i sokiem z brzozy lub pomarańczy.



Zupa-krem z dyni i marchewki z serkiem mascarpone

Zupa dyniowo-marchewkowa z dodatkiem serka mascarpone, który czyni ją łagodną i aksamitną. Naprawdę solidna dawka beta-karotenu :) Do zupy użyłam puree z pieczonej dyni (przepis tutaj). Wypróbujcie również przepis na zupę z dyni z imbirem i mleczkiem kokosowym.



SKŁADNIKI:

2 szklanki puree z pieczonej dyni (z 1 kg dyni otrzymamy po upieczeniu około 0,5 kg puree)
można użyć surowej dyni, wydrążonej, obranej i pokrojonej w kostkę, gotujemy ją wtedy razem z marchewką (kupujemy około 1 kg kawałek)
3 marchewki
1 duża cebula
1 łyżka klarowanego masła
1/3 łyżeczki cynamonu (lub więcej, jeśli chcemy uzyskać bardziej cynamonowy aromat)
1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
1 łyżeczka imbiru
2 goździki
1 łyżka miodu
ok 2,5 szklanki wody
125 g serka mascarpone
sól i pieprz (może być biały)
migdały do posypania

WYKONANIE:

Marchewkę i cebulę kroimy w kosteczkę i podsmażamy lekko (do zeszklenia cebuli) na klarowanym maśle wraz ze wszystkimi przyprawami. Dodajemy miód i jeszcze chwilę smażymy. Zalewamy szklanką wody, zagotowujemy, wyjmujemy goździki i przelewamy do garnka  (dodajemy również obraną, wydrążoną i pokrojoną dynię - jeśli używamy świeżej). Uzupełniamy resztą wody, solimy i gotujemy, aż marchewka będzie bardzo miękka. Zupę bardzo dokładnie blendujemy, aby nie było grudek.  Dodajemy puree z pieczonej dyni i gotujemy kilka minut. Można uzupełnić odrobiną wody, jeśli zupa jest za gęsta. Dodajemy serek mascarpone i mieszamy na małym ogniu, aż całkowicie się rozpuści. Doprawiamy solą i pieprzem. Można posypać posiekanymi migdałami.

piątek, 20 września 2013

Chleb bananowy

Prawdziwy, amerykański chlebek bananowy. Recepturę dostałam od przyjaciółki, która mieszka w Stanach Zjednoczonych już od wielu lat. Bliżej źródła być już nie mogłam :) Wykonanie jest bardzo proste, a takie przepisy lubimy najbardziej. Efekt - pyszny :) Przepis podobny do przepisu na ciasto bananowe, ale bez czekolady i orzechów. A jeśli dodamy mniej cukru, otrzymamy chleb bardziej wytrawny, który można zjeść na śniadanie z dżemem, a może masłem orzechowym, popijając gorące kakao...





SKŁADNIKI:

3 dojrzałe banany (użyłam dużych)
2 jajka
113 g miękkiego masła (4oz)
256 g mąki (9oz)
128 g cukru (4,5oz) - użyłam drobnego do wypieków
1 łyżka mleka
po jednej płaskiej łyżeczce cynamonu, soli, proszku do pieczenia i sody oczyszczonej

*miary przeliczone z amerykańskich
*przy tej ilości cukru chlebek jest słodki, można użyć połowy tej ilości
*ilości można przeliczyć dostępnymi w internecie kalkulatorami kuchennymi

WYKONANIE:

Piekarnik nastawiamy na 165 stopni.
Miękkie masło ucieramy z cukrem w dużej misce. Następnie dodajemy po jednym jajku i jeszcze ucieramy. Ja ucierałam wszystko łyżką. W osobnej misce rozgniatamy widelcem banany z mlekiem i cynamonem. W jeszcze innej misce mieszamy mąkę z solą, proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną. Banany dodajemy do masła utartego z cukrem i jajkami. Do masy wsypujemy mąkę i lekko mieszamy, tylko tyle aby znikła sucha mąką (jak przy muffinkach). Prostokątną formę o wymiarach 10x30 cm smarujemy masłem, wlewamy ciasto i pieczemy w 165 stopniach przez około godzinę (ja wyjęłam po 50 minutach).



poniedziałek, 16 września 2013

Green Monster

Green Monsters - zielone koktajle - to zachodnia moda, za którą akurat warto podążać. Zielony monster to koktajl warzywno-owocowy, który składa się z reguły z 40% warzyw i 60 % owoców. Zielona bomba witaminowa, źródło kwasu foliowego, błonnika, chlorofilu i mnóstwa innych dobroczynnych składników. Swoją zieloną barwę zawdzięcza właśnie dodatkowi zielonych warzyw. Mogą to być sałata, szpinak, szczaw, seler naciowy, kapusta włoska, jarmuż, pietruszka, kolendra, mięta, pokrzywa, szałwia, rzeżucha, szczypiorek i wiele innych. Ale mają być zielone! Owoce - kiwi, jabłka, brzoskwinie, morele, awokado, banany i cała reszta :) Warto wybierać różne kolory, ponieważ każdy kolor niesie ze sobą odmienność składników odżywczych. Warzywa zmiksowane z owocami wymagają rozcieńczenia, na przykład świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy czy sokiem aloesowym. W zależności od kompozycji składników może to być również woda, jogurt czy np. mleko sojowe. Wariacji takiego koktajlu istnieje chyba nieskończenie wiele, a każdy może wybrać dla siebie smaki takie, jakie najbardziej mu odpowiadają. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dodać przyprawy, np. cynamon, kardamon, chili lub dosłodzić, ale tylko miodem lub syropem z agawy. Łyżeczka oleju (rzepakowego, lnianego, z pestek winogron) lub oliwy z oliwek zapewni lepszą wchłanialność witamin rozpuszczalnych w tłuszczach i luteiny. Koktajl możemy uczynić bardziej treściwym dodając siemię lniane, otręby, orzechy, płatki zbożowe. Dla tych, którym Green Monster wydaje się straszny :), na początek proponuję najprostszy koktajl o dość tradycyjnym, łagodnym owocowym smaku, ze składników, które mamy na co dzień w domu. Bardziej zaawansowane kombinacje oczywiście również się pojawią :)

źródło informacji - gazeta.pl




SKŁADNIKI (na 2 porcje):

1 jabłko
1 brzoskwinia
1 szklanka soku pomarańczowego
sok z połowy cytryny lub całej limonki
mały pęczek natki pietruszki
1 łyżeczka oleju rzepakowego

WYKONANIE:

Owoce i pietruszkę dokładnie myjemy i osuszamy. Z pietruszki odcinamy tylko łodyżki (ja zachowuję je do zupy). Z jabłka nie obieramy skórki, tylko usuwamy gniazda nasienne. W zależności od sprzętu, jakim dysponujemy, składniki mniej lub bardziej rozdrabniamy (zwłaszcza jabłko) i miksujemy na koktajl.



piątek, 13 września 2013

Suszone pomidory

Pomidory suszone domowym sposobem to pyszności nad pysznościami, po prostu coś wspaniałego. Nie da ich się porównać do tych ze sklepowych półek. Mają delikatną skórkę, soczysty miąższ i intensywny aromat. Przygotowanie jest łatwe i krótkie, a resztę robi za nas piekarnik. Naprawdę warto spróbować!





SKŁADNIKI:

3 kg pomidorów podłużnych (lima) - na jedną blachę
sól
cukier
kilka ząbków czosnku
zioła prowansalskie (można użyć dowolnych ziół, np. oregano, rozmaryn, tymanek, bazylia, chili, kolendra)
pieprz ziołowy
około 1-2 łyżeczki octu balsamicznego
olej do zalewy

WYKONANIE:

Moje pierwsze suszone pomidory przygotowałam według przepisu z książeczki "Pomysły na dania z pomidorami" i odtąd zawsze robię podobnym sposobem. Pomidory myjemy i osuszamy. Kroimy wzdłuż na połówki, wycinamy zielone części szypułki i usuwamy gniazda nasienne. Takie podłużne pomidory są bardzo mięsiste i mają mało pestek. Z 3 kg pomidorów uzyskamy jednak do dwóch szklanek wydrążonej zawartości. Ja  gotuję ją z solą i cukrem, przecieram przez sito i używam do zupy pomidorowej lub sosu.
Piekarnik nastawiamy na 130 stopni. Pomidory układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia przekrojoną częścią do góry. Posypujemy solą (nie za dużo) i cukrem. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 130 stopni na godzinę. Następnie zmniejszamy temperaturę na 90 stopni i suszymy przez następne 5-8 godzin. Rozpiętość czasu zależy od wielkości pomidorów, piekarnika i stopnia wysuszenia, jaki chcemy uzyskać. Nie powinny być za suche, wiórowate. Najsmaczniejsze są wysuszone, ale mięsiste. Z doświadczenia wiem, że pomidory nie suszą się równomiernie, niektóre z nich wyciągam nawet po 5 godzinach, niektóre zamieniam miejscami. Po prostu po około 5 godzinach sprawdzamy stopień wysuszenia. Ja ostatnie sztuki wyciągnęłam po niecałych 8 godzinach. Po tym czasie pomidory posypujemy ulubionymi przyprawami (użyłam ziół prowansalskich i pieprzu ziołowego) i skrapiamy octem balsamicznym. Czosnek kroimy w plasterki. Wkładamy do wyparzonych słoiczków wraz z czosnkiem. Nie układamy zbyt ciasno. Ilość przypraw i czosnku jest oczywiście dowolna, można dodać jeszcze bezpośrednio do słoiczka gałązkę świeżych ziół, np. rozmarynu czy tymianku. Ja zalewam pomidory podgrzanym (ale nie wrzącym) olejem, ale można też zalać zimnym. Przechowujemy w lodówce.